Sadzonki z agaru, storczyki po przejściach wymagające reanimacji lub rekonwalescencji, trafione za grosze na wyprzedaży marketowe niedobitki, z których może jeszcze coś będzie... W pewnym momencie storczykomaniaczka dochodzi do wniosku, że warunki parapetowe to nie do końca to. Potrzeba więcej światła i wyższej wilgotności powietrza! Z drugiej strony nie będę przecież (ekhm, przynajmniej na razie...) budować sobie w mieszkaniu oranżerii... Przeszukiwałam więc allegro, portal tablica.pl, rozglądałam się po castoramie, aż w końcu urządziłam sobie mini orchidarium.
wtorek, 18 czerwca 2013
sobota, 15 czerwca 2013
Małe vandzie na pokładzie
Vanda. Wachlarz liści, splątane korzenie zwisające w powietrzu i rzucający się w oczy pęd wielkich, kolorowych kwiatów. Taki widok można często spotkać w kwiaciarniach i marketach z działem ogród.
Widok zachwycający, ale cena w połączeniu z wątpliwościami, jak dbać o takie cudo w warunkach domowych, powstrzymywały mnie skutecznie przed zakupem. Kiedyś jednak w dziale "Ogród" na Allegro zobaczyłam aukcje sadzonek vanda wyjętych z agaru. Dodatkowa lokatorka, lub dwie, w szklarence z cattleyami, nie zrobi przecież wielkiej różnicy, prawda?
wtorek, 11 czerwca 2013
O tym, jak dostałam w prezencie flaszkę
Tego typu prezent to nic szczególnego w naszym kraju, jednak zawartość tamtej butelki nie była tak płynna i przezroczysta, jak to zwykle bywa ;-) Całość wyglądała tak:
Owszem, to były storczyki. Sadzonki cattleya rosnące w agarze. W samolocie je nieco wytrzęsło, dlatego sterczały krzywo, zsunięte na ściankę butelki. Spędziły w niej jeszcze jakieś 3 miesiące, po czym flaszka zaliczyła bliskie spotkanie trzeciego stopnia z młotkiem. Zawartość została starannie wypłukana i prezentowała się wtedy następująco:
Subskrybuj:
Posty (Atom)