Sadzonki z agaru, storczyki po przejściach wymagające reanimacji lub rekonwalescencji, trafione za grosze na wyprzedaży marketowe niedobitki, z których może jeszcze coś będzie... W pewnym momencie storczykomaniaczka dochodzi do wniosku, że warunki parapetowe to nie do końca to. Potrzeba więcej światła i wyższej wilgotności powietrza! Z drugiej strony nie będę przecież (ekhm, przynajmniej na razie...) budować sobie w mieszkaniu oranżerii... Przeszukiwałam więc allegro, portal tablica.pl, rozglądałam się po castoramie, aż w końcu urządziłam sobie mini orchidarium.
Kupiłam okazyjnie na allegro używane terrarium firmy Zoo Med, o wymiarach 45x45x60. W castoramie znalazłam plastikowe kratki wentylacyjne. Zostały pocięte i posklejane klejem na gorąco, tworząc półko-rusztowanie dla roślinek. Wybrane terrarium ma moim zdaniem dwie zalety. Pierwszą są pojedyncze drzwiczki otwierane na bok, a nie przesuwane na boki lub w górę. Dają pełny i swododny dostęp do całego wnętrza orchidarium. Druga zaletą jest wentylacja: z przodu terrarium znajduje się ażurowa kratka (widoczna jako czarny pas plastiku na przedniej ściance), a pokrywa jest zrobiona z gęstej siatki. Ułatwia to naturalny obieg powietrza we wnętrzu.
Razem z terrarium na aukcji sprzedawana była lampa, więc wystarczyło dokupić do niej żarówkę i już oświetlenie gotowe. Do tego prosty termometr z higrometrem i plastikowa kuweta z keramzytem, który zalany wodą zapewnia podwyższoną wilgotność. Niestety nie udało mi się, jak na razie, kupić kuwety zajmującej całą dostępną powierzchnię dna. Obecna jest dobra na długość, ale jest za wąska. Terrarium w dolnej części ma być wodoodporne, więc właściwie mogłabym po prostu wsypać do niego kilkucentymetrową warstwę keramzytu i zalać to wodą. Jednak w razie potrzeby wymiany wody lub dezynfekcji, wyjęcie kuwety jest wygodniejsze i ułatwia sprzątanie.
Na kuwecie leży kratka, a na kratce znajdują się storczyki. Sadzonki stoją na półeczkach z tyłu. W głębi po prawej stronie widać przymocowany do kratki czarny wentylator, wyjęty ze starego komputera stacjonarnego. Jeden programator steruje włączaniem i wyłączaniem lampy, drugi wentylatorka. Wentylator kieruje podmuch powietrza nie na roślinki, ale od roślinek na szybę. Jego celem jest po prostu wymuszenie obiegu powietrza wewnątrz orchidarium. W pokrywie górnej są przygotowane otwory do wyprowadzenia kabelków na zewnatrz, zresztą, jak widać, kabelek po wnętrzu między kwiatkami się nie plącze.
Jako źródła światła używam żarówki LED o mocy 10W (odpowiednik 75W) o białym, zimnym świetle - barwa ok. 6000K. Gdybym zamiast lampy z gwintem E27 miała oprawę na świetlówki, to mogłabym sobie bardziej pokombinować w temacie światła. W końcu wybór świetlówek akwariowych i terrarystycznych, o różnej barwie i temperarurze światła, jest spory. Jednak, szczerze mówiąc, nie ma teraz takiej potrzeby :-)
Użyta kratka umożliwia lepsze wykorzystanie dostępnego miejsca. Wystarczą dwa spinacze i dziurki w doniczce, aby powiesić na niej storczyka. Na zdjęciu powyżej vandzia w swoim nowym domu.
Orchidarium ma pełnić przede wszystkim funkcje przedszkolno-szpitalne, a nie ozdobne. Dlatego nie umieściłam w środku żadnych dekoracyjnych ścianek z korka, korzeni czy mchów. Odbyła się już za to pierwsza akcja-ewakuacja. Wstawiłam jakiś czas temu do orchidarium (o, naiwna!) kupionego na wyprzedaży w markecie storczyka, a po tygodniu w trakcie podlewania odkryłam na nim dorodnego wełnowca z przychówkiem. Wszystkie roślinki ekspresem wylądowały na balkonie, gdzie zaliczyły oprysk środkiem owadobójczym. Keramzyt został przepłukany i wyparzony wrzątkiem, a wnętrze terarium wyszorowane. Wełnowców wiecej, odpukać, nie znalazłam. Uff.
Orchidarium stoi w pokoju wschodnim, więc jest doświetlane w drugiej połowie dnia. Rośliny znajdujące się we wnętrzu są podlewane przez namaczanie mniej więcej raz na dwa tygodnie. Wilgotność oscyluje od ok. 85% tuż po podlewaniu, do ok. 70% tuż przed kolejnym podlewaniem. Temperatura jest raczej stała, ok. 22 stopni do 24 w trakcie ostatnich upalnych dni. Storczyki rosną i mają się dobrze. Konkretne przykłady zademonstruję wkrótce ;-)
Kupiłam okazyjnie na allegro używane terrarium firmy Zoo Med, o wymiarach 45x45x60. W castoramie znalazłam plastikowe kratki wentylacyjne. Zostały pocięte i posklejane klejem na gorąco, tworząc półko-rusztowanie dla roślinek. Wybrane terrarium ma moim zdaniem dwie zalety. Pierwszą są pojedyncze drzwiczki otwierane na bok, a nie przesuwane na boki lub w górę. Dają pełny i swododny dostęp do całego wnętrza orchidarium. Druga zaletą jest wentylacja: z przodu terrarium znajduje się ażurowa kratka (widoczna jako czarny pas plastiku na przedniej ściance), a pokrywa jest zrobiona z gęstej siatki. Ułatwia to naturalny obieg powietrza we wnętrzu.
Razem z terrarium na aukcji sprzedawana była lampa, więc wystarczyło dokupić do niej żarówkę i już oświetlenie gotowe. Do tego prosty termometr z higrometrem i plastikowa kuweta z keramzytem, który zalany wodą zapewnia podwyższoną wilgotność. Niestety nie udało mi się, jak na razie, kupić kuwety zajmującej całą dostępną powierzchnię dna. Obecna jest dobra na długość, ale jest za wąska. Terrarium w dolnej części ma być wodoodporne, więc właściwie mogłabym po prostu wsypać do niego kilkucentymetrową warstwę keramzytu i zalać to wodą. Jednak w razie potrzeby wymiany wody lub dezynfekcji, wyjęcie kuwety jest wygodniejsze i ułatwia sprzątanie.
Na kuwecie leży kratka, a na kratce znajdują się storczyki. Sadzonki stoją na półeczkach z tyłu. W głębi po prawej stronie widać przymocowany do kratki czarny wentylator, wyjęty ze starego komputera stacjonarnego. Jeden programator steruje włączaniem i wyłączaniem lampy, drugi wentylatorka. Wentylator kieruje podmuch powietrza nie na roślinki, ale od roślinek na szybę. Jego celem jest po prostu wymuszenie obiegu powietrza wewnątrz orchidarium. W pokrywie górnej są przygotowane otwory do wyprowadzenia kabelków na zewnatrz, zresztą, jak widać, kabelek po wnętrzu między kwiatkami się nie plącze.
Jako źródła światła używam żarówki LED o mocy 10W (odpowiednik 75W) o białym, zimnym świetle - barwa ok. 6000K. Gdybym zamiast lampy z gwintem E27 miała oprawę na świetlówki, to mogłabym sobie bardziej pokombinować w temacie światła. W końcu wybór świetlówek akwariowych i terrarystycznych, o różnej barwie i temperarurze światła, jest spory. Jednak, szczerze mówiąc, nie ma teraz takiej potrzeby :-)
Użyta kratka umożliwia lepsze wykorzystanie dostępnego miejsca. Wystarczą dwa spinacze i dziurki w doniczce, aby powiesić na niej storczyka. Na zdjęciu powyżej vandzia w swoim nowym domu.
Orchidarium ma pełnić przede wszystkim funkcje przedszkolno-szpitalne, a nie ozdobne. Dlatego nie umieściłam w środku żadnych dekoracyjnych ścianek z korka, korzeni czy mchów. Odbyła się już za to pierwsza akcja-ewakuacja. Wstawiłam jakiś czas temu do orchidarium (o, naiwna!) kupionego na wyprzedaży w markecie storczyka, a po tygodniu w trakcie podlewania odkryłam na nim dorodnego wełnowca z przychówkiem. Wszystkie roślinki ekspresem wylądowały na balkonie, gdzie zaliczyły oprysk środkiem owadobójczym. Keramzyt został przepłukany i wyparzony wrzątkiem, a wnętrze terarium wyszorowane. Wełnowców wiecej, odpukać, nie znalazłam. Uff.
Orchidarium stoi w pokoju wschodnim, więc jest doświetlane w drugiej połowie dnia. Rośliny znajdujące się we wnętrzu są podlewane przez namaczanie mniej więcej raz na dwa tygodnie. Wilgotność oscyluje od ok. 85% tuż po podlewaniu, do ok. 70% tuż przed kolejnym podlewaniem. Temperatura jest raczej stała, ok. 22 stopni do 24 w trakcie ostatnich upalnych dni. Storczyki rosną i mają się dobrze. Konkretne przykłady zademonstruję wkrótce ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow, niesamowite! Jestem w szoku, że nikt przede mną tu nie trafił lub nie zostawił komentarza :) Coś pięknego, kiedyś sobie takie zbuduję! Gratuluję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń