Wszystkiemu jest winny pewien polski portal aukcyjny. Mniej wiecej dwa lata temu jakiś likwidujący się sklep wyprzedawał tam sporo rozmaitych storczyków. W efekcie wygrania jednej z licytacji w moje ręce trafiło dendrobium farmerii. Osiem pseudobulw, w tym pięć już bezlistnych, w większości zwisających poza małym, plastikowym koszyczkiem. Sekatorem pracowicie odcięłam wszystkie te części koszyczka, które można było usunać bez uszkodzenia korzeni. Potem wsadziłam roślinę w większy, druciany koszyczek, wyściełany włóknem kokosowym, w podłoże z grubych kawałków kory. I zaczęłam nieśmiało marzyć o kaskadach biało-żółto-fioletowych kwiatów.
