Zdarza się czasem, że w trakcie przesadzania storczyka część rośliny oddzieli się, albo sami usuniemy najstarsze pseudobulwy, aby orchidea lepiej mieściła się w doniczce. Co zrobić z takimi "resztkami"? Często są to po prostu pomarszczone, bezlistne, pozbawione korzeni bulwki. Powiem jedno: na pewno nie wyrzucać tak od razu. Nawet gdy taka "końcówka" nie ma ani skrawka korzonka, nawet jeśli u nasady bulwek nie widać jakiegokolwiek śpiącego "oczka", możemy je wykorzystać do rozmnożenia naszej roślinki.
Wystarczy włożyć pseudobulwy w podłoże i zapewnić im podwyższoną wilgotność otoczenia. A potem cierpliwie czekać... Poniżej przedstawiam efekty takiej operacji.
Na pierwszym zdjęciu widać cztery najstarsze pseudobulwy mojego zygopelatum (ale nie tego, które kwitło mi minionego lata). Oddzieliłam je od storczyka w trakcie jego przesadzania. Od dawna nie miały liści, żadna z nich nie miała nawet najkrótszych korzonków, wszystkie były pomarszczone, chociaż nie całkowicie suche.
Pseudobulwy wsadziłam do małego, przezroczystego kubeczka po jogurcie, w podłoże zmieszane z czipsów kokosowych i skorupek cedrowych. Na dnie oczywiście keramzyt, w dnie wypalone otworki. Kubeczek wylądował w moim orchidarium i po tygodniach cierpliwego oczekiwania wypuścił dwie nowe pseudobulwy, a z podłoża w ich ślady idą dwie kolejne. Mały zielony czubeczek jednej z nich widać po prawej stronie doniczki.
Na drugim zdjęciu widać skrawek cattleyi, również oddzielony od głównej rośliny w trakcie jej przesadzania. To są dwie najstarsze, najmniejsze, tym razem całkowicie suche pseudobulwy. Ale u ich nasady wypatrzyłam wypukłe, jasnozielone "oczko", więc zamiast do kosza poszły w mieszaninę drobnej kory, czipsów kokosowych i keramzytu. Razem z zygopelatum wylądowały w orchidarium.
Po lewej widać nową pseudobulwę, która wyrosła ze wspomnianego "oczka", z jędrnym całkiem już sporym liściem. Kolejne jasnozielone "oczko" znajduje się po prawej stronie u nasady roślinki.
Ten maluch to wszystko, co pozostało z mojej potinary, która kwitła mi ostatnio w czerwcu. Niestety suche w dotyku liście okazały się efektem utraty niemal wszystkich korzeni. Próba reanimacji głównej rośliny nie powiodła się. Na pociechę została mi powyższa sadzonka. Teraz tylko chuchać, dmuchać i cierpliwie czekać...
Tak więc jeśli chcecie rozmnożyć swojego ulubionego storczyka albo ocalić jego resztki, wystarczy trochę mchu sphagnum albo nawet zwykłe podłoże do storczyków oraz foliowy woreczek albo przycięta jako klosz przezroczysta plastikowa butelka. No i oczywiście sporo cierpliwości. Wyrzucić zawsze się zdąży, a efekty eksperymentu mogą być ciekawe i dostarczyć sporo satysfakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz