Jakoś w zeszłym roku moja wizyta w łańcuckiej storczykarni skończyła się kupieniem małego, ale kwitnącego i pachnącego zygopelatum (tym razem nie na Allegro - niespodzianka!). Roślinka zamieszkała na mojej storczykowej półce, spędziła tam zimę, wiosnę i teraz, latem, cieszy oczy dowodami na to, że lokum jej odpowiada.
Na podstawie zdjęć znalezionych w internecie przypuszczam, że jest to zygopelatum intermedium. Chociaż podobno bywa ono często mylone z zygopelatum mackayi. Szczerze mówiąc, wszystko mi jedno. Jest piękne i cieszę się, że udało mi się doprowadzić je do kwitnienia.
Zygopelatum potrzebuje zimą suchego i chłodnego okresu spoczynku. Aktualne kwitnienie dowodzi, że moja storczykowa półka zapewniła mu zadowalające warunki zimowania. Wiosną postawiłam storczyka na kratce nad kuwetą z keramzytem zalanym wodą, aby zwiększyć wilgotność powietrza wokół rośliny. Zygopelatum źle znosi zraszanie liści i młodych przyrostów, więc spryskuję tylko powierzchnię podłoża w doniczce, bardzo ostrożnie, starannie unikając zraszania samej rośliny.
Storczykowa półka znajduje się w oknie zachodnim, więc od początku lata wszystkie stojące na niej orchidee, w tym zygopelatum, są cieniowane podwójną warstwą firanki. Chociaż w dniu zakupu storczyk pięknie i mocno pachniał, to teraz nie wyczuwam zapachu jego kwiatów. Cóż, prawdopodobnie jest to spowodowane różnicą klimatu między zwykłym mieszkaniem a szklarnią, być może zależy to od pory dnia, a być może od fazy kwitnienia? Będę sprawdzać.
Roślina nie była jeszcze przeze mnie przesadzana. Podobno zygopelatum przesadzania nie lubią, mój egzemplarz jednak tego nie uniknie. Jak widać na pierwszym zdjęciu, rośnie przy samym brzegu doniczki. Nie ma już miejsca na kolejną młodą pseudobulwę. Jak tylko skończy kwitnąć, zostanie wycentrowany :-)
Jest to, jak na razie, jedna z najmniej problematycznych orchidei, z jaką miałam do czynienia. Mam nadzieję, że nasza dalsza współpraca będzie równie udana jak teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz