wtorek, 18 lutego 2014

Lekcja cierpliwości, czyli cattleya zakwitła

Sierpień...

Styczeń...



Luty!


Do trzech razy sztuka. W tym roku czerwona cattleya wreszcie obdarzyła mnie kwiatami. Co prawda z ośmiu pąków przetrwały tylko trzy, ale to i tak więcej niż zero. Kwiaty mają średnicę około 5-ciu centymetrów, nie pachną, robią wrażenie jakby nie do końca rozwiniętych. Rozwinęły się tydzień temu. Orchidea została kupiona na Allegro jako nieoznaczona catleya, ale w oparciu o zdjęcia dostępne w internecie przypuszczam, że jest to Laeliocattleya Rojo.


Ponad pół roku minęło od pojawienia się pochewki kwiatowej do rozwinięcia się kwiatów. Moim zdaniem do sukcesu przyczyniło się podlewanie jesienią storczyka wodą z odpowiednio rozcieńczonym nawozem Peters Professional Blossom Booster. Poza tym w okresie jesienno-zimowym generalnie ograniczyłam podlewanie wszystkim storczykom, czyli cattleya była namaczana rzadziej i krócej niż latem.


Usychanie pąków zostało zatrzymane, gdy przestawiłam orchideę ze storczykowej półki w oknie zachodnim na biurko z orchidarium, gdzie roślina była doświetlana przez 10 godzin dziennie. Obok orchidarium stoi miniszklarenka z Ikei, a nad nią wisi świetlówka Aquael Deco Light 11W 6500K. Znalazło się pod nią miejsce i na cattleyę. Zwiększona ilość światła korzystnie wpłynęła na kwitnienie.


Zachodnie okno zimą okazało się dla tej orchidei za ciemne. Gdybym na pomysł z doświetlaniem jej wpadła wcześniej, to pewnie kwiatów byłoby więcej... Mam nadzieję, że w kolejnym roku pójdzie nam jeszcze lepiej :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz